Specy
Uczeń Akademi
Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
|
Bo marzenia się spełniają... [ Sakura&Sasuke] |
|
MUZYKA: http://xxx20.wrzuta.pl/audio/4VkUm3dn3E/magda_femme_-_sama
Szła przed siebie. Krople deszczu spływały po jej ramionach, twarzy, ubraniu. Różowe włosy, zawsze tak starannie ułożone, panowały w nieładzie. Spojrzała na niebo. Uśmiechnęła się. Biała teczka, pełna plików z informacjami o pacjentach szpitala, była totalnie przemoczona. Ona jednak nie przejmowała się tym. Dalej szła podskakując niczym małe dziecko. A mały dzieckiem z pewnością nie była. Dzisiaj mijały jej dwudzieste trzecie urodziny. – Jaka ja stara – zawsze tak sobie żartowała przy koleżankach, udając, że nie przejmuje się swoim wiekiem. Nie było w tym jednak, ani trochę prawdy. Naruto był żonaty. Ino miała narzeczonego. Żaden z jej znajomych nie był sam, tylko ona. Mimo, iż ona i Naruto pogodzili się z Sasuke, ten i tak nie wrócił do wioski. Podświadomie zawsze wiedziała, że tak się to skończy. Ona zapewne zrobiłaby identycznie jak on. W końcu zdradził Konoha i za mile widziany w osadzie nie był – mimo ingerencji Uzumaki’ego. Usiadła na jednej z ławek, nie przejmując się tym, że pada deszcz. Dwa lata temu obiecała sobie, że w dniu, kiedy skończy dwudzieste trzecie urodziny, podejmie decyzję. Pewnie zastanawiacie się jaką…?
„…podszedł do niej wolnym krokiem. Dotknął mokrego od łez policzka i uśmiechnął się delikatnie. Jak ona dawno nie widziała tego uśmiechu. Wreszcie, wreszcie kiedy mogą być razem, on chce odejść. Tak po prostu, jakby wypowiedziane przez niego przeprosiny nie miały większego sensu. Spojrzała w jego ciemne niczym smoła tęczówki. Nie był już w nim sharingana, którego tak bardzo się obawiała. Nie było również ciepła, którego zawsze pragnęła. Obojętność. Beznamiętna, sucha, pozbawiona jakichkolwiek, uczuć emocji.
- Sauske – szepnęła, starając się uciec od jego bezwzględnego spojrzenia.
- Wiesz, że nie mogę tu zostać. – powiedział poważnym tonem, dalej nie odrywając zimnej dłoni, od jej delikatnego policzka.
- Ale Naruto jest Hokage i …
- Naruto spełnił swoje marzenie. – przerwał jej nie znoszącym sprzeciwu tonem – Nigdy nie byłem od nikogo …
- Sasuke! Jesteśmy przyjaciółmi! – krzyknęła, odpychając go od siebie.
- Byliśmy. – szepnął, odrywając od niej wzrok i patrząc gdzieś daleko przed siebie.
- Co ty mówisz! Przecież…przecież przed chwilą się pogodziliśmy!
- To niczego nie zmienia. – odpowiedział sucho.
Sakurze łzy napłynęły do oczu. Nie rozumiała go. Chciała, aby został. Chciała tylu rzeczy. Była wściekła. Dlaczego jednym wszystkie marzenia się spełniają, a drugim nie? Nie potrafiła pojąc tylu spraw. Spojrzała jeszcze ten jeden, ostatni raz z nadzieją na twarz Uchihy, lecz on cały czas miał na twarzy tę swoją maskę obojętności.
Podszedł do niej i chwycił jej podbródek.
- Stałaś się silną Kunoichi. Naprawdę silną…
- Wolałabym być słaba, a mieć to czego chcę… - szepnęła.
- A czego chcesz? – spytał unosząc w górę prawą brew.
- J… ja nie wiem.
Zapanowała niezręczna cisza. Puścił ją. Odszedł kawałek, po chwili odwracając się i mówiąc.
- Za trzy lata. W tym miejscu. Powinno ci to starczyć, aby podjąć decyzję.
Nie potrafiła już powstrzymać łez.
- Ty dupku! – krzyknęła, z mieszanina bezsilności i furii.
Lecz jego już nie było. Upadła na kolana, i wbijając sobie ostre paznokcie w ramiona, zastanawiała się, czemu jej życie jest pełne bólu, niespełnionych marzeń i miłości…”
Tak. Tę sytuację pamiętała bardzo dobrze. Choć nie przyznawała się sama przed sobą do tego, to liczyła każdy dzień, do swoich dwudziestych trzecich urodzin. Jeszcze wczoraj była pewna co ma zrobić. Chciała iść. A teraz? Teraz była totalnie zdezorientowana, zupełnie jak trzy lata temu. Spojrzała na zegarek spoczywający na jej lewym nadgarstku. Dochodziła dwunasta. Miała godzinę. Przed oczyma zaczęły jej się przewijać sceny Sasuke. Jego oczy wypełnione bólem, ironią, podziękowaniem. Kochała go. Ile to już będzie? Trzynaście lat? Niesamowite… Dopiero teraz uświadomiła sobie ile na tego mężczyznę musiała czekać i czekała. Żyła marzeniami, a teraz kiedy są one na wyciągnięcie ręki, miałaby stchórzyć? Nie.
Wstała. Ruszyła w kierunku swojego mieszkania. Przebranie się, spakowanie rzeczy i napisanie krótkich wyjaśnień Naruto, zajęło jej nie więcej niż pół godziny. Miała trzydzieści minut na dojście do ogromnego wodospadu, znajdującego się w południowej części Konoha.
Nie wiedziała ile szła. Stanęła w miejscu, w którym trzy lata temu rozstała się z Uchihą i spojrzała przed siebie; zupełnie jak on te kilka lat temu.
Prychnęła. – Co ja tu robię? Przeciez on nie przyjdzie! – pomyślała i odwróciła się, aby wrócić do osady, do mieszkania, do pracy. Wpadła prosto w ramiona czarnowłosego chłopaka. Odgarnął różowe pasmo włosów, opadające na czoło Kunoichi i wpatrywał się w nią. Serce biło jej jak szalone. Nic się nie zmienił. Czarne, bystre oczy zdawały się hipnotyzować jej, wprowadzając ją w nieznany dotąd, tajemniczy, pełen obietnic świat.
- Jednak przyszłaś – szepnął, obejmując delikatnie jej twarz w dłonie. Zupełnie inaczej niż te trzy lata temu. Nie wytrzymała. Zarzuciła mu dłonie na szyję i dotknęła swoimi wargami, jego ust. Ciepło niemal emanowało z ich ciał. Nic już nie miało znaczeni. Byli tylko oni. Delikatne wargi zaczęły dotykać jej szyi, pozostawiając po sobie ciepły oddech. Na początku ich pocałunki były niepewne, subtelne, po chwili jednak stawały się coraz to agresywniejsze. Odepchnęła go lekko od siebie zirytowana tą sytuację. Jak kiedyś nie rozumiała jego zachowania, tak teraz miała jeszcze większy mętlik w głowie. ¬
- Nie rozumiem – szepnęła, patrząc w jego wypełnione miłością i zrozumieniem oczy. Był zupełnie innym człowiekiem, inną osobą.
- Nie chciałem, żebyś cierpiała. Nie chciałem, abyś musiała wybierać natychmiast. Nie chciałem…
Przyłożyła mu palec do ust, po chwili odrywając go i po raz kolejny tego dnia złączając się w długim, i jakże namiętnym pocałunku.
Na horyzont wyszło słońce, a zaraz za nim piękna, kolorowa, wypełniona życzeniami, marzeniami i miłością tęcza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|