Forum Forum o wspaniałym anime Naruto Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Itami bo-n motte koigokoro.Rozdział I Opowiadanie o Deidarze

 
Odpowiedz do tematu    Forum Forum o wspaniałym anime Naruto Strona Główna » Wasza twórczość Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Itami bo-n motte koigokoro.Rozdział I Opowiadanie o Deidarze
Autor Wiadomość
Specy
Uczeń Akademi



Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

Post Itami bo-n motte koigokoro.Rozdział I Opowiadanie o Deidarze
Jest to opowiadanie o Deidarze. Od czasów, kiedy był małym dzieckiem do momentu,aż zginął.
MUZYKA: nataliia012.wrzuta.pl/audio/g7WzYbLYWH/rihanna-unfaithful

Zapraszam do lektury.

--------------------------------------------------------
Był to piękny słoneczny dzień. Czerwona kula słońca wznosiła się wolno niczym żółw na sklepienie niebieskie. Gdzieś w oddali słychać wycie koguta, otwieranie sklepów i coraz to donośniejsze głosy dzieci zmierzających do Akademii Ninja . Pewien niebieskooki blondyn właśnie wstał z łóżka. Poruszył śmiesznie nosem i czując zapach dochodzący z kuchni, aż zachłysnął się powietrzem. Mama robi śniadanie! – pomyślał. Podszedł do krzesła znajdującego się w prawym rogu pokoju i zaczął się ubierać w swój nowy strój shinobi, przygotowany dzień wcześniej przez troskliwą rodzicielkę. Kiedy w końcu zszedł na dół Ayane – jego matka, przywitała syna z radosnym uśmiechem na twarzy i talerzem napełnionym po brzegi gorącą zupą mleczną.
- Kochanie. Nie karm go ciągle mlekiem. Na dłuższą metę to nie zdrowe. – Do kuchni wszedł ojciec Deidary i zmierzył chłopaka chłodnym wzrokiem.
Blondyn szybko schował ręce pod stół i spuścił smutno oczy.
- Riko, to twój syn! – szepnęła przerażona kobieta.
Wtem twarz mężczyzny przyjęła przyjazny wyraz, a on sam podszedł do syna i położył na blacie stołu, dwie czarne, skórzane rękawiczki.
- Z okazji pierwszego dnia Akademii. – powiedział całując chłopca w głowę i wychodząc z pomieszczenia.
Dopiero, kiedy Riko znikł za drzwiami, Deidara podniósł wzrok i zaczął oglądać prezent. Rękawiczki nie były zwyczajne, miały ochraniacze na górnej części nadgarstka - zaraz pod palcami. Z drugiej strony miały utwardzacze, aby podczas upadku chłopak nie obtarł sobie rąk. Najbardziej jednak blondynowi podobały się ucięte do połowy palce. Kiedy włożył prezent na ręce, to połowę nich miał zakrytych a połowę odsłoniętych!
- Mamusiu! Będą mi pasować do stroju, który mi kupiłaś! – zawołał uradowany maluch.
- Tak… - odrzekła kobieta w zastanowieniu. – pamiętaj, aby nigdy ich nie ściągać w szkole.
- A dlaczego? – spytał zdziwiony radą matki Deidara.
- Bo… bo może ci się coś stać … - odrzekła po chwili zastanowienia.
Blondyn nadal patrzył na swoją mamę najwidoczniej nic nie rozumiejąc. – To oznaka prawdziwego Ninja. – dodała po chwili.
- Rozumiem! – krzyknął uradowany chłopiec i zasalutował mamie mówiąc. – Będzie jak karzesz.
Wziął do buzi ostatnia łyżkę zapełnianą mlekiem, sięgnął po plecak z książkami i śniadaniem, przewieszony przez krzesło i krzycząc – Itikimasu – wybiegł z domu.
Na cała tę sytuacje, surowym wzrokiem patrzył Riko – ojciec chłopca. Miał dosyć tej krępującej sytuacji, nie kochał swojego syna – ba nie traktował go nawet jak syna, choć znał go od urodzenia. Jedyną osobą mieszkająca pod jego dachem, którą szanował i z którą chciał spędzić całe życie była Ayane – jego żona. Poznał ją, kiedy miała szesnaście lat. Była w ciąży, a mężczyzna, który był ojcem malucha nie poczuwał się do obowiązków. Riko zakochał się w dziewczynie bez pamięci. Wziął ją pod swój dach i ożenił się. Miał nadzieję, że z czasem pokocha dziecko, które nosiła w sobie kobieta jego życia – jednak tak nie było. Nie potrafił znieść myśli, że osoba którą kocha dzieli miłość między nim, a dzieckiem jakiegoś nieodpowiedzialnego faceta. Starał się i robił wszystko, aby zaakceptować dzieciaka, lecz nie potrafił. Czuł do niego obrzydzenie, szczególnie kiedy jego oczom ukazywały się dłonie chłopaka. Kupił mu rękawiczki – nie z dobroci serca, ale dlatego, że już nigdy więcej nie miał ochoty widzieć tych rąk. Długie, lekko czerwone języki, wystające z dłoni dziecka przyprawiały go o dreszcze i odruch wymiotny. Nie chciał oczywiście również, aby dzieci w szkole zaczęły rozmawiać o tym, jakie to rodzina Asuma ma geny – tego by nie zniósł.

Siedział na twardej, sztywnej i zupełnie nie wygodnej ławce. Wpatrywał się tępo w gazetę nie zdając sobie sprawy z tego, iż trzyma ją na odwrót. Rozmyślał. Przed oczyma cały czas widział wysoką blondynkę, o niebieskich niczym ocean oczach. Czy był złym człowiekiem? Czy był egoistą? Czy nie potrafił kochać? Nie. Był mężczyzną ślepo zakochanym. Być może w miłości jaką darzył Ayane, znalazła się szczypta egoizmu, jednak nie miał na to większego wpływu. Kiedy poznał tę drobną blondynkę była zagubiona. Nie wiedział, że jest w ciąży. Zaprzyjaźnił się z nią. Zaczął rozmawiać. Zakochał się. Pewnego wieczora, kiedy spacerowali jedną z alej, uklęknął i poprosił ją o rękę. Do teraz pamiętał przerażony wyraz twarzy kobiety. Wyglądała jakby pragnęła się zgodzić, a jednocześnie uciec. Blada, spuściła głowę i poprosiła go cichym, słabym głosem, aby wstał. Kiedy to uczynił, powiedziała mu prawdę. Riko miał wrażenie, że świat zaczął wirować, wszystko było dziwne, nierealistyczne. Chciał krzyczeć, chciał usłyszeć, że to nieprawda. Chciał powiedzieć, że to koniec, ze nie mogą się już spotykać. Lecz, kiedy spojrzał w jej niebieskie oczy przepełnione bólem, przeprosinami i miłością, ujął jej twarz w dłonie, złożył gorący pocałunek na ustach i szepcząc jej do ucha – Poradzimy sobie – objął ją i ruszył w kierunku domu jej rodziców.
Postanowił, że rodzicom Ayane powie, iż dziewczyna jest z nim w ciąży. Kochał ją i nie chciał, żeby miała nie przyjemności w wiosce. Od wieków wiadomo było, że kobieta która zachodzi w ciążę i nie ma męża przy boku jest potępiana przez całą osadę. Młoda jeszcze wtedy dziewczyna zgodziła się od razu. Wkrótce wzięli ślub, i kupili dom. Nie minęło sześć miesięcy, a światło dzienne ujrzało małe dziecko. Riko był przy porodzie i właśnie wtedy poczuł pierwszy raz obrzydzenie do dzieciaka. Na widok małych, ledwo widocznych języków wyrastających z rąk, nóg i brzucha chłopczyka, musiał się bardzo mocno zaprzeć w sobie, aby nie pokazać jak wielką niechęć czuje do niego. Później było już z górki. Bolało go to, że Ayane spędzała więcej czasu z synem niż z nim. Był zazdrosny i coraz to częściej ukazywał swoją niechęć do dziecka, nazywając go potworem. Z wiekiem jednak zaczął tolerować chłopca, i choć dziwna przypadłość, nadal wywoływała u niego dreszcze to już o wiele łagodniej na nią reagował, niż we wcześniejszych latach.

Poczuł jak czyjeś ręce obejmują jego szyję. Podniósł głowę i zobaczył nad sobą roześmianą Ayane. Długie, proste blond włosy rozsypały się we wszystkie strony, niebieskie oczy zaświeciły radośnie, a na twarzy pojawił się figlarny uśmiech, ukazujący dwa słodkie dołeczki.
- Kocham cię. – szepnęła mu do ucha.
Odpowiedział się jej gorącym pocałunkiem.


***
Szedł przed siebie nucąc pod nosem i obserwując otaczające go skały . Długie blond włosy, spięte przed wyjściem z domu w kucyk, rozpuścił pozwalając im luźno opaść na ramiona. Nie lubił mieć spiętych włosów. Czuł wtedy, że nie jest sobą, a kimś poważnym i dystyngowanym – a taki nie był. Uśmiech na twarzy nigdy go nie opuszczał, był bardzo podobny do matki. Nieco dziewczęca twarz nadawała mu słodki wyraz, a ciągła paplanina dodawała tylko uroku. Nie wiedział jak będzie w Akademii, ale nie przejmował się tym. Z domu wyniósł beztroskę, co nie koniecznie było dla niego dobre.
Przed oczyma ujrzał olbrzymi budynek wykonany z kamienia. Nie widział go pierwszy raz, gdyż często przechodził koło niego z mamą, kiedy szli na poranne zakupy. Jednak mimo tego i tak zrobił na wielkie wrażenie. Przekroczył metalową bramę i, aż zachłysną się powietrzem na widok tak ogromnej ilości zieleni. Jako, że należał do Kraju Skał, to w osadzie dominował kolor szary. Tu jednak wszystko było zielone. Pełno było drzew, krzewów i różnorodnego koloru kwiecia. Wszystko to zdobiło skały. Winorośle i inne rośliny, oplatały mury szkoły, a na ławkach umieszczonych w poszczególnych miejscach, siedziały w różnym wieku dzieci.
Deidara przełknął ślinę i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nikogo tu nie zna. Nie miał żadnych koleżanek, czy kolegów. Z domu wychodził tylko z rodzicami. Był do teraz pewien, że każde dziecko tak miało, a to co właśnie zobaczył totalnie zbiło go z tropu. Uśmiech z twarzy znikł. Oczy posmutniały, a na twarzy zaczął pojawiać się coraz to większy strach. Wszystko widział jak w zwolnionym tempie. Dwójkę dziewczyn kłócących się o coś przy wejściu. Chłopca rzucającego czymś metalowym w pień drzewa. Zaczął się wycofywać. Obrócił się w celu ucieczki, kiedy na kogoś wpadł. Była to dziewczynka i chłopiec.
Mogli być w jego wieku. Oni również wyglądali na przestraszonych i zagubionych.
- Cześć. – powiedział niepewnie blondyn przypatrując się dwójce dzieci.
Najpierw spojrzał na dziewczynkę. Była o głowę niższa od niego. Jej twarz okalały długie rude włosy. Miała przestraszony wyraz twarzy, jednak zielone oczy tak bardzo kontrastujące z kolorem włosów, przeszywały go na wszystkie możliwe sposoby. Później przeniósł wzrok na chłopca. Był jego wzrostu. Wyglądał na pewnego siebie i najwyraźniej nie przejmował się niczym poza samym sobą. Czarna grzywka opadała mu na czoło, a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech, kiedy Deidara pomachał mu ręka na powitanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Specy dnia Śro 13:48, 27 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Wto 12:37, 12 Sie 2008 Zobacz profil autora
Thorbiel
Otaku



Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 1310
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

Post
Dobra bede czytał i na bieżąco pisał błędy ^^ Po pierwsze jak sie gdzieś wychodzi nie mówi sie sayonara tylko itikimasu Smile Czytam dalej ^^ Hmm to nie jest tylko wina tego faceta ^^ Ayane tez nie musiała dawac **** po kątach XD no chyba że ją zgwałcił, to wtedy inna gadka lub w daleszej części bedzie do tego jakies nawiązanie ^^ No ale to nie błąd tylko takie moje głośne myśli xD I znowu czytam dalej ^^ Hmm 6 miesiąc to już chyba widać brzuszek. Lepiej by chyba wyglądało "Nie mineło pół roku a światło dzienne ujrzało małe dziecko", ale to też moje głośne myśli xD I czytamy dalej xD
"ledwo widocznych języków wyrastających z rąk i nóg" Ja wiem że mangi nie czytam dlatego jeśli sie myle to tylko bzdurne literki ale na nogach też ma takie otwory? uuu współczuje xD Dobra czytam dalej ^^ No reszta wydaje sie okej xD Teraz wnioski: Opisy jak zwykle świetne, a fabuła powiem że bardzo ciekawa czekam z niecierpliwością na to co będzie dalej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Wto 15:25, 12 Sie 2008 Zobacz profil autora
Hinata_12
ANBU



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 1954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

Post
opowiadanie mi sie podoba tak jak powiedzial Thorbiel fabula extra... przymrużmy oko na 2 malutkie bledy 1. z sayonara ( tu znowu racja Thorbiel'a) 2. on mial jezyki na dloniach i brzuchu w kadym rqzie nie pamietam nic o nogach ale to akurat szczegól Smile dobra robota


Post został pochwalony 0 razy
Wto 19:28, 12 Sie 2008 Zobacz profil autora
Specy
Uczeń Akademi



Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

Post ....
Muzyka: [link widoczny dla zalogowanych]
Dwa lata później


Szedł przed siebie. Delikatny wiatr muskał jego włosy. Niegdyś szczęśliwe oczy, przyjazny uśmiech na twarzy i beztroskie życie, zmieniło się nie do poznania. Na początku wstąpienia do Akademii miał kolegów, koleżanki – był szczęśliwy. Wszystko zmieniło się nie odwracalnie, kiedy podczas jednej z wycieczek po osadzie wyruszyli nad rzekę. Wszystkie dzieci zaczęły zdejmować buty, rękawiczki i moczyć się w zimnej, tak bardzo kojącej wodzie w słoneczny, duszny dzień.
Na początku Deidara wahał się, jednak pod namową dzieci, również pozbył się wcześniej wymienionych rzeczy. Tego dnia nigdy nie zapomniał. Cały czas miał go przed oczyma, i nie zapowiadało się na jakiekolwiek zmiany.
Na widok języków wystających z dłoni chłopca, dziewczynki zaczęły przeraźliwie krzyczeć, płakać i odchodzić jak najdalej od niego. Koledzy Deidary wydawali się na początku być zdziwieni jednak, kiedy ta chwila zaskoczenia minęła, zaczęli pryskać w niego wodą, naśmiewać się i wyzywać od dziwolągów, czy potworów.
Blondyn nie wiedziała co się dzieje. Nie spodziewał się takiej reakcji rówieśników. Słone łzy zaczęły spływać mu po policzkach, oczy po raz pierwszy nabrały powagi. Nie było już uśmiechu, nie było radości promieniującej we wszystkie strony. Był tylko ból. Pozbierał wszystkie swoje rzeczy i nie zważając na nawoływania nauczyciela, pobiegł w stronę domu.
W połowie drogi usiadł na jednym z kamieni i zaczął się uspokajać. W tym momencie nienawidził swoich rówieśników. Chciał zadać im ból, chciał pokazać, że nie jest osobą, którą można bezceremonialnie pomiatać. Spojrzał na dwie rękawiczki spoczywające w jego prawej dłoni. Pogniótł je i wyrzucił za siebie. Spojrzał w niebo. Gorące promienie słońca opadały na jego mokra od łez twarz. Oddech zaczynał się wyrównywać. Oczy nabrały blasku. Delikatny uśmiech ponownie pojawił się na twarzy. Pojawiło się skupienie. Wstał z kamienia i ruszył przed siebie. Droga którą podążał była kręta. Powoli zaczynało się ściemniać. Co raz więcej gwiazd pojawiało się na niebie. Wokół panowała cisza, niezmącona choćby najmniejszym szelestem. Spojrzał w górę. Sklepienie niebieskie wypełnione było białymi plamkami. Miał wrażenie, że wiruje. Wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze. Dzisiejsza noc była piękna. Lekki wiatr muskał zaróżowione policzki chłopca, wprawiając go w niesamowity, można by nawet rzec magiczny nastrój.
Podskoczył. Jeszcze raz. Po lesie rozległ się perlisty śmiech dziecka, który z każdą chwilą przeradzał się w coraz to agresywniejszy chichot. Dziwna siła nad nim zapanowała. Nie potrafił tego określić, ale po dzisiejszym dniu poczuł w sobie dziwną zmianę. Kiedy wszedł już na jedną z większych skał i spojrzał przed siebie, jego ciało przeszły dreszcze. Widok ,który chłopiec miał przed oczami był niesamowity. Jasna poświata księżyca opadała na znajdujące się w oddali jezioro. Gwiazdy odbijały się od niego, niczym od lustra. Było cicho. Tak cicho jak nigdy. Nie słyszał już obelg pod swoim imieniem, nie było przerażenia jakie wywoływała jego osoba. Był tylko on. W oddali widział swoją osadę. Blade światła lamp, oświetlały wioskę. Gdzie niegdzie można było ujrzeć poruszające się postacie. Deidara przeniósł wzrok na koniec wioski – tam mieszkał. Wszystkie światła były zgaszone; najwidoczniej jego rodzice wyszli na jeden z festynów, nie przejmując się brakiem syna.
Blondyn spuścił smutno oczy i ponownie spojrzał w gwiazdy. Były takie piękne i bezbronne. Uśmiechnął się ponownie. Zamknął powieki i uniósł ręce. Czuł się jakby latał. Miał wrażenie, że jest kapitanem na jednej z deszczowych chmur i panuje nad wszystkimi. Nikt nie miał prawa z niego się naśmiewać. Niemal czuł delikatne ciepło wypływające z białej, puszystej chmurki; takie kojące. Oczami wyobraźni, widział zachód słońca. Siebie siedzącego na jednej ze skał i malującego, ten przecudny krajobraz. Każdy ruch pędzla był dla niego równie ważny, jak powietrze, które utrzymywało go przy życiu.
Nagle usłyszał cichy śmiech. Przerażony faktem, że ktoś może go obserwować, o mało nie spadł ze skał. Obrócił się. Przed sobą miał dziewczynkę. Mogła być od niego, nie więcej niż o dwa lata starsza. Miała krótkie włosy i była dosyć drobnej postury. Czarne niczym smoła oczy uśmiechały się do niego, jakby zapraszając do rozmowy. Na początku chłopiec nie wiedział jak zareagować. Jednak to ona zrobiła pierwszy krok. Podeszła do niego i podała mu rękę, przedstawiając się jako Keiko. Nie wiedział co robić. Nie miał na sobie rękawiczek. Z jego dłoni cały czas wystawały języki. Jeszcze przed chwilą, kiedy był w swoim świecie, powiedziałby jej, żeby odeszła. Lecz instynkt podpowiadał mu, aby nie odrzucać darów, które powierzył mu los. Trochę nie pewnie spojrzał na dziewczynkę i delikatnie dotknął jej dłoni. – Deidara.
Na twarzy Keiko pojawił się szeroki uśmiech.
- Co tutaj robisz? – spytała.
Blondyn odwrócił ponownie głowę w kierunku osady.
- Podejdź tu. – powiedział, wyciągając do niej dłoń.
Dziewczynka, nieco niepewnie ujęła rękę blondyna i stanęła ku jego boku. Przez chwilę panowała cisza. Keiko powoli zaczynała myśleć, że spotkany przez nią chłopak jest chory psychicznie i kiedy już chciała odejść, on wreszcie się odezwał.
- Dlaczego ludzie są powierzchowni. Dlaczego boją się rzeczy, których nie potrafią zrozumieć. – spuścił smutno oczy.
Czarnowłosa dziewczynka wtem zrozumiała, co było powodem zachowania chłopca. Położyła mu dłoń na ramieniu i szepnęła do ucha – A ja się wcale nie boję! Złap mnie!
I zaczęła uciekać. Deidara uniósł brwi ze zdziwienia, jednak po chwili pobiegł za Keiko. Wbiegł właśnie do jednego z kanionów. Na około otaczały go skały. Co chwilę słyszał śmiech dziewczynki. Spojrzał w lewo. Stała na jednej z wyższych skał. Kiedy już chciał do niej podejść, usłyszał za sobą dźwięk spadania kamieni; obrócił się i zobaczył drugą Keiko. Myślał, że się przewidział. Ponownie wykonał obrót i miał rację. Przed sobą i za sobą widział dwie Keiko! – To nie uczciwe! – krzyknął naburmuszony chłopiec.
Po chwili usłyszał ciche pyk, a dwie postacie zniknęły w białej chmurce dymu.
- Ja się tak nie bawię! – krzyknął chłopiec, a jego głos potoczył się echem po kanionie.
- Tu jestem! – krzyknęła mu do ucha, nagle nie wiadomo skąd zjawiając się po jego prawej stronie. – Chodź, pokarzę ci coś!
I nie pytając o zdanie, chwyciła go za rękę prowadząc na sam szczyt kanionu.
Usiedli. Keiko spojrzała na kolegę z zainteresowaniem, pytając. – Mogę zobaczyć twoje dłonie?
Deidara spojrzał na nią niepewnie, lecz wyciągnął ręce z kieszeni i położył na jej dłoniach.
- Jakie to niesamowite! – szepnęła podekscytowana dotykając jednego z języków. - To u ciebie rodzinne?
Blondyn zmierzył ją wrogim spojrzeniem, najwyraźniej odbierając jej słowa jako obraźliwe.
Schował ręce powrotem do kieszeni i odwrócił głowę.
- Ej nie przesadzaj! Ja wcale tego złośliwie nie powiedziałam! – krzyknęła zirytowana dziewczynka. – Jak się tak zachowujesz to się nie dziwię, że Cię nie akceptują.
Na te ostatnie zdanie drgnął i zmierzył ją wzrokiem. – Przepraszam, po prostu dzisiaj spotkała mnie straszna przykrość, mam nadzieję, że nie jesteś… zła? – spytał niepewnie.
- Oczywiście ,że jestem! – krzyknęła jeszcze bardziej urażonym tonem.
Deidara zmarszczył brwi i spuścił smutno głowę.
- Żartowałam! – krzyknęła. Potargała mu włosy i pobiegła przed siebie wołając. – Gonisz!
Oczy chłopczyka rozbłysły i wstając, chwycił się pod boki, odkrzykując – Nie! Teraz ty gonisz!

Minął rok, od tego dosyć nietypowego spotkania. Rodzice Deidary, zapisali chłopca do specjalnej szkoły shinobi. Szkoła ta było oczywiście o wiele droższa niż zwykła, do której wcześniej uczęszczał, gdyż uczyła dzieci walki poprzez sztukę. Kiedy Keiko po raz pierwszy wspomniała o niej Deidarze, ten najzwyczajniej ją wyśmiał;
- No chyba sobie żartujesz – powiedział niezbyt przekonany chłopiec.
- Dei! Ja tam chodzę już dwa lata! Wiesz jak jest fajnie? Codziennie malujemy obrazy, rysujemy, lepimy figurki z gliny! – przekonywała go niewzruszona niechęcią chłopaka.
- I niby w czym ma mi to pomóc? Co pędzlem przeciwnika pokonam? – ironizował, dalej nie przekonany.
Keiko zmarszczyła brwi, a jej oczy przyjęły wygląd małych szparek. Zawsze, kiedy miała taką minę, oznaczało, że jest albo zła, albo obrażona. A Deidara z pewnością nie lubił, kiedy dziewczyna się tak zachowywała.
- Asuma! – krzyknęła już nieźle zdenerwowana Kunoichi – Twoja ignorancja mnie dobija! Czy Ty chociaż raz słuchałeś tego, co ci opowiadałam o szkole? Hm?
Blondyn skrzywił się robiąc przy tym śmieszna minę. W życiu nie przyznał się do błędu i nie miał najmniejszego zamiaru tego zmieniać. Z drugiej strony zaś, był świadomy tego, iż jest ewidentnie winny. Keiko znał rok i choć wydaje się, że nie jest to zbyt długi okres czasu, to bardzo często łapał się na tym, że patrzy na nią zamglonym wzrokiem, w ogóle nie zwracając uwagi, na to co mówi. Traktował ja jak siostrę podziwiał. Cały czas się uśmiechał na wspomnienie dnia, w którym trójka dzieciaków z jego byłej szkoły chciała mu przysłowiowo „dokopać”;

„…Siedział w piaskownicy i bawił się piaskiem. Od pewnego czasu odkrył, że jeśli połączy piasek, ze swoją śliną to może zrobić w bardzo szybkim tempie, różnego kształtu figurki. Właśnie starał, się ulepić małego pająka, ale coś mu przeszkodziło – czuł się obserwowany. W jego kierunku szła trzyosobowa grupka dzieci. Na czele, kroczył z dumnie uniesioną głową, rudy, dosyć tęgi chłopak. Po jego prawej i lewej stronie szły dziewczyny. Jedna niska, chuda z wyłupiastymi oczami. Druga zaś wysoka ze znacznym nadmiarem tłuszczu i mysimi włosami. Przypominała nieco żabę – pomyślał chłopiec i uśmiechnął się pod nosem.
- I z czego się śmiejesz? – spytał rudzielec stając przed nim..
Deidara zmierzył go wzrokiem i odrzekł:
- Może mi zabronisz?
Rudowłosy chłopiec miał na imię Kaeri. Poczerwieniał na twarzy i kopnął nogą w piasek, opryskując nim przy okazji twarz blondyna.
- Nie podskakuj, bo możesz tego żałować. – powiedziawszy to splunął Deidarze w twarz i kiwnął koleżankom na znak, że idą.
Blondyn cały drżał z upokorzenia. Był słaby, taki słaby. Za nim Kaeri zupełnie zniknął mu z oczu, pod wpływem impulsu krzyknął;
- Jesteś tylko bezwartościowym rudym grubasem, który więcej mówi, niż robi!
Wzroku tego chłopca nigdy nie zapomniał. W szarych oczach zawrzał ogień. Sięgnął do kabury i wyjął dwie srebrne gwiazdki, by po chwili rzucić nimi w już stojącego Deidarę.
Chłopiec zasłonił się rękami. Czekał na ból, lecz nic takiego nie miało miejsca. Otworzył nieśmiało oczy i zobaczył jak między nim a, niedoszła bandą stoi jakaś zakapturzona postać. Pod jej nogami leżały trzy srebrne shurikeny. – Musiał je odbić swoją bronią – pomyślał przerażony, jak i podekscytowany Deidara.
- Mama ci nie powiedziała, żebyś nie bawił się za dojrzałą dla ciebie bronią? Może lepiej żebyś kupił sobie drewnianą. Przynajmniej nie zrobisz sobie krzywdy. – powiedziała zakapturzona postać cichym, mrożącym krew w żyłach głosem.
Na twarzy Kaeri’ego pojawiło się przerażenie. Krzyknął, obrócił się i zaczął uciekać, a zaraz za nim dwie równie przestraszone dziewczyny.
Blondyn spojrzał z zainteresowaniem na postać. Już chciał się odezwać, kiedy usłyszał cichy, radosny śmiech. Znał go.
- Keiko! – krzyknął rozbawiony, gdy dziewczyna zrzuciła kaptur i zaczęła iść w jego kierunku. Patrzył na nią z podziwem, jednak musiał przyznać sam przed sobą, że momentami się jej bał.”



***
- O nie! Teraz już przesadziłeś! – syknęła niczym rozjuszona kotka – znowu mnie nie słuchasz!
Deidara ocknął się.
- Przepraszam… właśnie sobie przypomniałem jak mnie obroniłaś przed…
- Tak, jasne! Teraz się będziesz podlizywać! Jestem zła. Po co mi przyjaciel, który nawet mnie nie słucha. Żegnam.
Powiedziawszy to odwróciła się napięcie i zniknęła w kłębie dymu.
Nie minęły dwie godziny, a blondyn stał już z matką pod szkołą o której wcześniej mówiła Keiko. Kłótnia z nią, była ostatnią rzeczą, na która miał ochotę.



Następnego ranka ubrał plecak, spakował do niego pergamin oraz pióro i ruszył w kierunku szkoły. Wszedł niepewnie do kolorowego budynku; tak bardzo nie przypominającego jego wcześniejszej szkoły i ruszył w stronę klasy numer sześć – w której jak miał napisane na kartce – znajduje się jego klasa. Tak się składało, że akurat trafił na przerwę. Miejsce w którym się znajdował było zupełnie inne niż Akademia, do której jeszcze pół roku temu uczęszczał. Na przerwach w tradycyjnej Akademii, dzieci rzucały się shurikanemi, albo siedziały nad książkami i recytowały na głos formułki. Tutaj, dziewczynki malowały obrazy. Nie wiedział w jaki sposób to robiły, ale ruszały się. Przez chwilę przypatrywał się jak jakaś brunetka, o dużych brązowych oczach maluje wodospad. Kiedy skończyła, ułożyła dłonie w jedna z pieczęci, a wodospad ożył.
- Jak ty to… - zaczął, lecz brunetka na jego widok najwyraźniej się przestraszyła, bo wybałuszyła oczy i czym prędzej zebrała swoje rzeczy, wchodząc do pobliskiej klasy.
- No pięknie. A Keiko mówiła, że tu mnie zaakceptują. – westchnął i ruszył na poszukiwanie właściwej klasy.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 13:47, 27 Sie 2008 Zobacz profil autora
Killua
HOKAGE
HOKAGE



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 2454
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Janów, Opolskie
Płeć: Mężczyzna

Post
i co dalej Twisted Evil

to nie może sie tak skonczyć Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Czw 21:01, 15 Sty 2009 Zobacz profil autora
kakashi
Legendary Sannin



Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 3006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piła
Płeć: Kobieta

Post
no właśnie ja chcę o kakashim, hehe ja i kakashi ale by było fajnie hehe Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Czw 21:07, 15 Sty 2009 Zobacz profil autora
Killua
HOKAGE
HOKAGE



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 2454
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Janów, Opolskie
Płeć: Mężczyzna

Post
Czemu nie Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Czw 21:09, 15 Sty 2009 Zobacz profil autora
Hinatka Uzumaki
Genin



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sucha-Górna
Płeć: Kobieta

Post
Wiesz ja nie przepdam za Deidarą, ale te opowiadania są extra...wiesz ja też pisze opowiadania ale nie tak dobre jak ty... _^^_


Post został pochwalony 0 razy
Pią 17:22, 20 Mar 2009 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Forum o wspaniałym anime Naruto Strona Główna » Wasza twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin